poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział I " Chcę tam jechać , i już ! "

      Od dłuższego już czasu planowałam to sobie… Tyle pieniędzy już odłożyłam , a oni tylko o jednym ; ‘Jeszcze ci się , córeczko coś stanie ‘ . Do cholery jasnej ! Przecież mam już 17 lat … Po za tym, nie jadę tam sama. Jedzie ze mną moja przyjaciółka – Lena . Postanowiłam porozmawiać z rodzicami znowu . W końcu , mecz odbędzie się już za tydzień . Nie ma co z tym zwlekać . Pełna samozaparcia i determinacji weszłam do salonu. Tata , jak zwykle siedział , czytał gazetę , a mama oglądała TV. Gdy zobaczyłam , co ona tam ogląda , aż wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia . Oglądała swój do niedawna znienawidzony serial – „Na Wspólnej” . Szybko ogarnęłam wytrzeszcz . Rozmowę zaczęłam powitaniem ‘Siema’ . Nikt mi nic nie odpowiedział ( widocznie byli obrażeni za wcześniejszą kłótnię ) Postanowiłam wyłączyć telewizor i delikatnie wyjąć gazetę z rąk mojego taty .
- Może wrócimy do wczorajszej rozmowy ?-zapytałam niepewnie.
- Znasz , córeczko nasze zdanie- odpowiedziała rodzicielka.-To zbyt niebezpieczne. Masz dopiero 17 lat , kochanie.
Chyba aż 17 .. -pomyślałam.
- Ale nie jadę sama , jadę z Leną-przypomniałam.- Ona jest dorosła . Ma 19 lat.
- Ale jest równie nie odpowiedzialna- włączył się do rozmowy tato.
- ALE JA CHCĘ JECHAĆ NA TEN MECZ !!!!!! – krzyknęłam już mocno zniecierpliwiona.
- Wiki, nie krzycz – próbowali uspokoić mnie rodzice .
- Jak mam się uspokoić , skoro kupiłam już bilety ? Pieniądze pójdą na zmarnowanie – użyłam , moim zdaniem , odpowiedniego argumentu .
- No dobrze , kochanie . Zastanowimy się jeszcze i jutro damy ci odpowiedź – mama dała mi nadzieję , podczas gdy jeszcze kilka sekund temu byłam już wyczerpana i straciłam nadzieję na jakąkolwiek szansę na wymarzony wyjazd .

Uff . Ledwo co wstałam z łóżka . Jest godzina 12.13 . Wczoraj do późna rozmawiałam z Leną . ( tak tak , jak to ona zagadała mnie . A potem , to już mi się spać nie chciało :D ) Jest takiego samego zdania, jak i ja . Też twierdzi , że jestem na tyle 'duża' , żeby wyjechać do Dortmundu . Myślę , że coś im przemówiło do rozsądku ... Inaczej postanowiłam uciec z domu . Zamieszkałabym tam . Znalazła jakąś pracę . Zresztą , od zawsze kochałam Niemcy jako kraj . Znam język perfekcyjnie. Po prostu tam są lepsze warunki . Przede wszystkim bez tych męczących rodziców i ich pytań , nakazów , zakazów . I tak wybieram się już na studia , bo poszłam dwa lata wcześniej do szkoły . :) Dobra, dość tego przymyślania . Schodzę na śniadanie. Strasznie burczy mi w brzuchu . Mam wielką ochotę na tosty . :D


- Dzień dobry, kochanie - przywitali się ze mną rodzice.
- No,no siema - odparłam. - Jest coś do żarcia ?
- Wiki ! Mówiłam ci , żebyś mówiła normalnie, a nie tym waszym podwórkowym językiem. Wiesz , że mi się nie podoba - upomniała mnie mama.
- Okej , okej - powiedziałam. - To co , mogę jechać ? -zapytałam pełna nadziji na zadowalającą mnie odpowiedź .

- Niestety , kochanie . Po przemyśleniu całego wyjazdu , nadal twierdzimy , że to zbyt niebezpieczne - powiedziała powoli moja mama . A już sobie wyobrażałam , jak będzie fajnie . Nie ma rady , chyba ucieknę . !  Nawet Lenie powiedziałam , że rodzice jeszcze sie tylko TROCHĘ wahają . Że są już skłonni mi pozwolić . A tu co ? ' Nie możesz kochanie , jeszcze ktoś cię okradnie , pobije , zgwałci albo zabije ' I niby to ja jestem ta nie odpowiedzialna ? Ja sobie poradzę . Nawet myślałam już o tym , żeby tam zamieszkać . Wkońcu już niedługo moje urodziny i wreszcie będę pełnoletnia ! Nigdy wcześniej tak się nie cieszyłam na niuchronnie zbliżającą się odpowiedzialnośc za swe czyny w 100% , dbanie o swój majątek , itd . Na pewno nie jest tak tragicznie.
Zjadłam niezbyt smaczne śniadanko . Ubrałam się szybko , umyłam i umalowałam . Nie , że jakoś niby bardzo . Na pewno nie kilo tapety . Nawet ja nie lubię wymalowanych lal .  Sama siebie nigdy za taką nie uważałam. Starałam się malować jak najbardziej naturalnie , lekko. Żeby podkreślić to co piękne ( usta w moim wypadku  :)  ) , a poprawić  to małe ( oczy ) . Jestem skłonna uważać , że nawet Lena trochę przesadza. Co prawda , ładnie jej w czerwieni , ale ten puder to przesadza . Uważam , że cerę ma ładną . Na pewno ładniejszą ode mnie . Mówiłam jej o tym ze sto razy. Ale ona robi swoje. Ja sama jestem blondynką z lekko pofalowanymi włosami . :) Uważam się za dosyć wysoką ( 173 cm ) Moja BF też jest wysoka. Chodź nieco niższa ode mnie ( 171 cm ) Jednak ta różnica jest mało zauważalna , ponieważ często Lena chodzi na obcasach. Ja nie aż tak. Oczywiście , jak jest okazja to jasne . ;3   Tak rozmyślając dotarłam do Alei Kasprowicza . Moja BF przywitała mnie uśmiechem . :)    
Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym .  Wkońcu Lena zaczęła temat , który dostał ostatnio miano tematy przewodniego mojego życia .
 - Możesz jechać ? Wczoraj nie byłaś pewna.... - zaczęła.
 - Tak , takie tam zachwianie . Mogę - powiedziałam nieco niepewnie . Przygryzłam od razu wargę . Zawsze tak robię , gdy kłamię . Wiem to głupie . Ale dzieje się to najczęściej bez mojej wiedzy . Błagałam o to , aby Lena nie zauważyła zahwiania w moim głosie , ani tego gestu . Znała mnie na wylot . Jestem pewna , że od razu zaczęłaby coś podejrzewać ...  
 - To fajnie - usłyszałam . Poczułam , że się ucieszyła . Tak w środku . Ja też się ucieszyłam . Tylko ja się ucieszyłam z tego , że uwierzyła w to moje kłamstewko .
Później rozmawiałyśmy o drobnych sprawach dotyczących tego naszego wyjazdu . Pytania typu : "ile ciuchów bierzesz" , itd ...
Po około 2h rozstałyśmy się.  Dobra , okłamałam . Może i nie mam zgody rodziców , ale mam swoją zgodę . :P   Być może zostanę tam na stałe .  Taka Lena ma zajebiście . Zresztą moi rodzice mają farta , że spytałam się ich o to. Lena swoich się nie pytała . Powiedziała tylko , że jedzie . I koniec .
Znowu zamyślona doszłam do domu . Strasznie rozbolałmnie brzuch . Idę się położyć .

_________________________________________________________________________________

o.o   jakiś długi ten 1 rozdział wyszedł ........ dobra , mam nadzieję , że się wam spodoba . :)
Drugi pewnie się pojawi jutro . :D

1 komentarz: